Mam przeczucie, że wkładam kij w mrowisko. Ten film ma tragiczną ocenę na Filmwebie, co dla mnie ma znaczenie i gdybym znał tę notę wcześniej, to w ogóle nie zabierałbym się do oglądania. Los chciał jednak inaczej i byłem całkiem zadowolony z seansu.
Środek nocy. Serfuję po programach i tu nagle polski film z gołą babą. Myślę. Nie ja chyba tego nie kupuję. Wracam po piętnastu minutach. Słoń. Gadający słoń. To może być dobre i przysiadłem, żeby oglądać.
Myślę, że ta produkcja ma bardzo dziwny początek i kawałek rozwinięcia. Można się nieco pogubić w tym, co jest prawdą, a co marzeniem sennym. (czy czymkolwiek)
Jednak gdy dotrzemy do punktu kulminacyjnego gdzieś w środku, to obnaża się nam interesujące dzieło.
Holoubek jest mistrzem. Gdy widzę go na ekranie, to mnie ściska gdzieś w żołądku. To arcymistrz kina po prostu. Dla mnie to numer jeden polskich aktorów. No może numer jeden, albo dwa, albo trzy. Kozak.
W tym filmie nie chodzi o gołe baby, chociaż tych jest dość mnóstwo. Humor jest ciekawy, ale to też nie priorytet. Mnie najbardziej urzekł metafizyczny aspekt tego obrazu. Główny bohater śni (a może to nie sen) o tym, że stoi u bram nieba. Ale św Piotr szybko go wyrzuca, bo ten ma jeszcze jakąś misje do spełnienia.
Fajnie czasem obejrzeć coś bez sprawdzania opinii w internecie. Jestem pewnie w niszy ludzi, którym się ten film podobał. No trudno. Czasem trzeba polubić coś, co większość będzie hejtowała.
Ocena: 67%
Komentarze
Prześlij komentarz