Przejdź do głównej zawartości

Flow - czyli opowieść o pewnym kocie

 

Wreszcie udało mi się wybrać do kina. Po pierwsze musiałem znaleźć coś o wczesnej porze, bo tak akurat miałem czas wolny. Po drugie wybrałem film, który miał najlepszą ocenę na filmwebie. Według tego portalu "Flow" zajmuje czwarte miejsce najlepszych filmów z 2024 roku.

Trzeba od razu zaznaczyć, czym ten film tak naprawdę jest. W pełnym skrócie jest to kino przyrodnicze w formie animowanej. Są tutaj zwierzęta wplątane w pewien prosty wątek. Miejscami można się pośmiać. Kluczowe jest to, że możemy podglądać te przemiłe istoty, które czasem zachowują się niemal po ludzku.

Kurczę, no jest to naprawdę film ładny. Po prostu sama historia oraz ten rodzaj animacji wprowadza w bardzo dobry nastrój.

Wątek główny polega na tym, że przychodzi ogromna fala i zalewa całe środowisko naturalne. Kot, który jest głównym bohaterem wraz z kilkoma innymi zwierzętami musi się ratować łodzią. A tam się dzieją różne niesamowite ale i naturalne sprawy zwierząt. (A może też ludzi?)

Myślę, że film posiada pewną głębia. Ta fala wody, która nadchodzi symbolizuje rewolucje lub pewną zmianę, wraz z którą żywe istoty muszą się adaptować. 

Jest to produkcja dla całej rodziny tak naprawdę. Zaznaczę raz jeszcze - to jest film przyrodniczy na sterydach. Ogląda się go trochę jak produkcje na Discovery, z tym że w tym wypadku posiada on pewien nieprzerwany wątek fabularny.

Zakończenie jest bardzo satysfakcjonujące.

Ode mnie nie cała siódemka!

Ocena: 67% 

Komentarze

  1. Od razu zaznaczę, że film bardzo mi się podobał. Jednak przez czas jego trwania, zastanawiałam się, co się stało z ludźmi? Być może zabrano ich z tej przestrzeni umyślnie, aby skupić się wyłącznie na naszych braciach mniejszych i ich relacjach? Bardzo ciekawy koncept.
    I dzięki za recenzję, pozdrawiam. 🤗

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chyba nie chodziło o ludzi. A z drugiej strony ludzkie zachowanie było utrwalone w zwierzętach. Ludzkich zwierzetach? Hmm... Z ludzmi nie udałoby się uchwycić tej natury.

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Rage 2 - rozwalanie na ekranie

Już dawno temu ukończyłem tę grę, ale właśnie teraz przyszła pora, żeby coś napisać. Takie szaleństwo jak na powyższym obrazku to rutyna w "Rage 2". Ogólnie jest to strzelanka w pierwszej osobie. Ma natomiast cechy rpg oraz otwarty i duży świat. Fabuła jest na drugim planie. Nawet już nie pamiętam, o czym to było. Jak zaczynałem grę, to zalewała mnie krew przez system zapisu. Żeby gra się dobrze zapisała, trzeba przejść daną lokację od początku do końca. Grafika jest bardzo przyjemna. Akcja dynamiczna. Rozwój postaci interesujący. Grze można zarzucić, że na dłuższą metę zwiedzanie kolejnych miejsc jest powtarzalne. Bazy z przeciwnikami są robione trochę na jedno kopyto. Dużo interesujących pomysłów tutaj jest. Przemierzając pustynie naszym samochodem, (jest kilka do zdobycia) możemy się natknąć na tajemnicze czarne wierze. Zniszczenie ich da nam korzyści. Oprócz tego są miejsca z bandytami. Arki - pozostałości po zaawansowanej technologii, w których znajdziemy nowe bronie i b...

Wiedźmin 3 Dziki Gon - No, mega.

  Ta gra to indywidualny świat. Przejście Wiedźmina 3 z większością misji pobocznych to jakieś sto godzin grania. Traktuję to jako pewien achivement - osiągnięcie. Gra oczywiście na motywach powieści Andrzeja Sapkowskiego. Trzecia część opowiada historie Geralta z Rivii, który szuka swojej córki Ciri. A za nimi jak oddech czuć dziki gon, czyli bandę żywych trupów z mocną bronią i czarami. Jeśli chodzi o rozgrywkę, to każda kolejna część Wiedźmina była o nieco lepsza. W tym wypadku mamy szeroki otwarty świat i kilka krain do zwiedzania. Poza misją główną robimy questy poboczne i bierzemy wiedźmińskie zlecenia na potwory. Ubaw po pachy.  Zanim nie zagrałem w Wiedźmina, to myślałem, że z jednej perspektywy jest głupi. Dużo frajdy daje w rpgach rozwój postaci od zera. A tutaj nie zaczynamy od zera, tylko na starcie jesteśmy już herosem. Jednak nie przeszkadza to wcale w grze, bo drogi rozwoju postaci oraz znajdowania ekwipunku są naprawdę satysfakcjonujące.  Przeszedłem całą ...

Teściowie (2021)

W końcu udało mi się trafić na w miarę interesujący polski film. Szału ogólnie nie ma, ale dodaje otuchy, że w naszym kraju można zrobić jakiś ciekawą autorską produkcje. Czemu autorską? Ponieważ autorzy nie łatwo dają się włożyć w schemat i robią coś oryginalnego. "Teściowie" to ogólnie film "przegadany". Już od samego początku możemy zauważyć, że dialog jest tu punktem kluczowym. Mnie zastanawiało, na ile twórcy inspirowali się np. Woody Allenem, bo on jest mistrzem fimów "przegadanych". Wszystko zaczyna się od razu. Dosyć długo zajęło mi zorientowanie się, o co tu tak naprawdę chodzi. "Teściowie" to takie alter ego "Wesela". Tutaj właśnie toczy się akcja, ale ze ślubem było gorzej. Podobno to komedia, ale nie w mojej kwalifikacji. Te rozmowy naprawdę wydawały się być na poważnie, a śmiesznych momentów jest jak makiem zasiał. Film mi się podobał, chociaż zabrakło momentu "wow". Tak szybko się zaczyna jak kończy. To zaledwie ...