Lubię czasami wracać do starych filmów. Wczesne lata sześćdziesiąte to okres, w którym od niedawna jest kolorowy obraz. Produkcje z tamtych czasów mają swój unikalny klimat. Nie tylko wyglądu kadrów, lecz poprzez inne tempo akcji i humor tamtych lat.
Nie sprawdzałem tego dokładnie, ale "Ten szalony, szalony świat" to pierwowzór "Wyścigu szczurów" z Jasiem Fasolą i Johnem Clees'em. Pomysł jest bardzo podobny, więc myślę, że twórcy tego drugiego czerpali z tego pierwszego.
Akcja rozpoczyna się błyskawicznie. Trwa pościg po ulicach i auto wylatuje w przepaść. Ludzie chcą pomóc ofierze i przybiegają do niej. Starszy gość mówi, że zaraz umrze i zdradza im tajemnice, gdzie zakopana jest duża ilość gotówki. Na początku niechętne osoby szybko zmieniają się w łowców nagród. Trwa pościg, kto pierwszy zgarnie wszystkie pieniądze.
Film podobał mi się już od samego początku. Nie przerażało mnie, że trwa ponad trzy godziny. Humor jest dosyć interesujący - nie głupkowaty. Bohaterów da się lubić, chociaż miałem z początku problem z rozróżnieniem ich.
Jak na tamte lata reżyseria i scenariusz są bardzo dynamiczne. Raz śledzimy jeden samochód jadący po pieniądze, innym razem perypetie problemów innych "zawodników"
"Ten szalony, szalony świat" - czy ten tytuł nie jest piękny? Chce się żyć.
Zapomniałem dodać na początku. Według mnie to produkcja stworzona z rozmachem. Sam początek wzbudza naszą ciekawość czarną planszą na ekranie i wesoła muzyką. W trakcie filmu też jest przerywnik w środku na toaletę. (intermisja)
Wady? Trochę za mało poczucia humoru. Akcja chwilami chaotyczna. Zakończenie średnio satysfakcjonujące.
Ocena: 65%
Komentarze
Prześlij komentarz