Przejdź do głównej zawartości

Superman (2025)

 

Idąc za tłumem, poszedłem, żeby zobaczyć nowego Supermana. Dużo mówią o tej premierze, bo to bardzo nowa produkcja i trafiła właśnie na HBO. Po seansie nie czuję się zaskoczonym.

Jak już ostatnio wspominałem, filmy o superbohaterach to nie moje buty. Aczkolwiek postać Supermana (i Batmana) traktuje jako coś więcej. Obie te postacie są tak zakorzenione w kulturze, że trudno przejść wobec nich obojętnie.

Film zaczyna się od tego, że po raz pierwszy w historii Superman dostał łomot. Okazuje się, że są źli ludzie, którzy chcą się jego pozbyć. Na szczęście superbohater ma swoich fanów i przyjaciół. Będzie walczyć o swoje godne imię oraz obronę potrzebujących.

Wiecie co mnie wkurza? Jeżdżenie w autobusie i patrzenie, jak połowa ludzi bawi się telefonami. W tym filmie też są social media i tez mnie wkurzają.

Nowy Superman jest według mnie dość średni. Akcja, walki i dialogi raczej do przewidzenia. Główny wątek jak to zwykle bywa w takich produkcjach. Wątek miłosny nienachalny i oczywiście "niezbędny".

Fajny motyw z Superpsem. Wcześniej tej postaci nie widziałem. Brak większych błędów logicznych czy fabularnych. Nie polecam.

Ocena: 55%

Komentarze

  1. Wątek miłosny zazwyczaj jest zbędny, a musza go wszędzie dodawać. Gorzej jest jak na siłę jeszcze wcisną sceny łóżkowe dla cnotliwych. Ciekawostka o filmie: sceny w których leci nie są nagrywane na green screen, a wykorzystano wyświetlacze ledowe.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ano ciekawe nie zwróciłem uwagi. Na wątek miłosny w tym wypadku jest całkiem nienchalny, chociaż może trochę zbyt banalny. Tak rymuję.

      Usuń
  2. A ja nadal filmu nie widziałam. Nie dlatego, że jestem negatywnie uprzedzona. Nawet się zastanawiałam nad wizytą w kinie, ale w końcu odpuściłam. Może mam po prostu przesyt tymi komiksowymi produkcjami, acz mimo wszystko kiedyś na pewno nadrobię.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Rage 2 - rozwalanie na ekranie

Już dawno temu ukończyłem tę grę, ale właśnie teraz przyszła pora, żeby coś napisać. Takie szaleństwo jak na powyższym obrazku to rutyna w "Rage 2". Ogólnie jest to strzelanka w pierwszej osobie. Ma natomiast cechy rpg oraz otwarty i duży świat. Fabuła jest na drugim planie. Nawet już nie pamiętam, o czym to było. Jak zaczynałem grę, to zalewała mnie krew przez system zapisu. Żeby gra się dobrze zapisała, trzeba przejść daną lokację od początku do końca. Grafika jest bardzo przyjemna. Akcja dynamiczna. Rozwój postaci interesujący. Grze można zarzucić, że na dłuższą metę zwiedzanie kolejnych miejsc jest powtarzalne. Bazy z przeciwnikami są robione trochę na jedno kopyto. Dużo interesujących pomysłów tutaj jest. Przemierzając pustynie naszym samochodem, (jest kilka do zdobycia) możemy się natknąć na tajemnicze czarne wierze. Zniszczenie ich da nam korzyści. Oprócz tego są miejsca z bandytami. Arki - pozostałości po zaawansowanej technologii, w których znajdziemy nowe bronie i b...

Wiedźmin 3 Dziki Gon - No, mega.

  Ta gra to indywidualny świat. Przejście Wiedźmina 3 z większością misji pobocznych to jakieś sto godzin grania. Traktuję to jako pewien achivement - osiągnięcie. Gra oczywiście na motywach powieści Andrzeja Sapkowskiego. Trzecia część opowiada historie Geralta z Rivii, który szuka swojej córki Ciri. A za nimi jak oddech czuć dziki gon, czyli bandę żywych trupów z mocną bronią i czarami. Jeśli chodzi o rozgrywkę, to każda kolejna część Wiedźmina była o nieco lepsza. W tym wypadku mamy szeroki otwarty świat i kilka krain do zwiedzania. Poza misją główną robimy questy poboczne i bierzemy wiedźmińskie zlecenia na potwory. Ubaw po pachy.  Zanim nie zagrałem w Wiedźmina, to myślałem, że z jednej perspektywy jest głupi. Dużo frajdy daje w rpgach rozwój postaci od zera. A tutaj nie zaczynamy od zera, tylko na starcie jesteśmy już herosem. Jednak nie przeszkadza to wcale w grze, bo drogi rozwoju postaci oraz znajdowania ekwipunku są naprawdę satysfakcjonujące.  Przeszedłem całą ...

Teściowie (2021)

W końcu udało mi się trafić na w miarę interesujący polski film. Szału ogólnie nie ma, ale dodaje otuchy, że w naszym kraju można zrobić jakiś ciekawą autorską produkcje. Czemu autorską? Ponieważ autorzy nie łatwo dają się włożyć w schemat i robią coś oryginalnego. "Teściowie" to ogólnie film "przegadany". Już od samego początku możemy zauważyć, że dialog jest tu punktem kluczowym. Mnie zastanawiało, na ile twórcy inspirowali się np. Woody Allenem, bo on jest mistrzem fimów "przegadanych". Wszystko zaczyna się od razu. Dosyć długo zajęło mi zorientowanie się, o co tu tak naprawdę chodzi. "Teściowie" to takie alter ego "Wesela". Tutaj właśnie toczy się akcja, ale ze ślubem było gorzej. Podobno to komedia, ale nie w mojej kwalifikacji. Te rozmowy naprawdę wydawały się być na poważnie, a śmiesznych momentów jest jak makiem zasiał. Film mi się podobał, chociaż zabrakło momentu "wow". Tak szybko się zaczyna jak kończy. To zaledwie ...