Przejdź do głównej zawartości

Ona jedzie z przodu (2025)

 

Nie wiem jak Wam, ale tytuł (polski) tego filmu jest naprawdę dobry. Nazwa "Ona jedzie z przodu" przywołuje wspomnienia dzieciństwa, gdzie dziecko zostało potraktowane jako dorosłe. Miłe uczucie.

Nie powiem, bo do samego filmu przekonał mnie tytuł i krótki opis. "She rides shotgun" opowiada historie małej dziewczynki, którą ojciec musi porwać dla jej własnego bezpieczeństwa. Na początku mu nie ufa, bo ten jest kryminalistą, ale wraz z rozwojem akcji łączy ich coraz więcej. 

Tak średnio jestem zadowolony z seansu, ale teraz staram się wszystkie filmy oglądać od A do Z. Zwłaszcza te o których piszę. 

Jeśli chodzi o fabułę, to jest to trochę film drogi. Ktoś na Filmweb napisał, że ta produkcja w zasadzie fabuły nie posiada. Do końca się z tym nie zgodzę, chociaż historia nie jest zbyt skomplikowana. W środku filmu jest ważny zwrot akcji, którego nie zdradzę, ale który mnie nie przekonał do siebie, a był dość kluczowy.

A co w tym filmie chodzi? Spotkanie dwóch światów. Niewinnego dziecka oraz brutalnego przestępcy, których mimo wszystko łączy miłość. Dla tego paradoksu warto ten film zobaczyć.

Ale czy coś więcej? Nie za bardzo. "Ona jedzie z przodu" dało mi dość przewidywalną akcje. Nie bawiłem się źle oglądając to, ale nie wniosło to dużo do mojego życia. Takie nieco ponad przeciętną. 

Ocena: 60%

Komentarze

  1. Film sam w sobie jest dość przewidywalny, trochę jak typowa „droga” z kluczowym zwrotem akcji, który nie do końca mnie przekonał. Mimo to warto go obejrzeć dla kontrastu dwóch światów – niewinności dziecka i brutalności dorosłego – i dla samej relacji, która się między nimi tworzy. Nie jest to kino, które zmienia perspektywę, ale spokojnie można spędzić przy nim czas, zwłaszcza jeśli zwracamy uwagę na emocje bohaterów, a nie tylko na fabułę.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Wiedźmin 3 Dziki Gon - No, mega.

  Ta gra to indywidualny świat. Przejście Wiedźmina 3 z większością misji pobocznych to jakieś sto godzin grania. Traktuję to jako pewien achivement - osiągnięcie. Gra oczywiście na motywach powieści Andrzeja Sapkowskiego. Trzecia część opowiada historie Geralta z Rivii, który szuka swojej córki Ciri. A za nimi jak oddech czuć dziki gon, czyli bandę żywych trupów z mocną bronią i czarami. Jeśli chodzi o rozgrywkę, to każda kolejna część Wiedźmina była o nieco lepsza. W tym wypadku mamy szeroki otwarty świat i kilka krain do zwiedzania. Poza misją główną robimy questy poboczne i bierzemy wiedźmińskie zlecenia na potwory. Ubaw po pachy.  Zanim nie zagrałem w Wiedźmina, to myślałem, że z jednej perspektywy jest głupi. Dużo frajdy daje w rpgach rozwój postaci od zera. A tutaj nie zaczynamy od zera, tylko na starcie jesteśmy już herosem. Jednak nie przeszkadza to wcale w grze, bo drogi rozwoju postaci oraz znajdowania ekwipunku są naprawdę satysfakcjonujące.  Przeszedłem całą ...

Rage 2 - rozwalanie na ekranie

Już dawno temu ukończyłem tę grę, ale właśnie teraz przyszła pora, żeby coś napisać. Takie szaleństwo jak na powyższym obrazku to rutyna w "Rage 2". Ogólnie jest to strzelanka w pierwszej osobie. Ma natomiast cechy rpg oraz otwarty i duży świat. Fabuła jest na drugim planie. Nawet już nie pamiętam, o czym to było. Jak zaczynałem grę, to zalewała mnie krew przez system zapisu. Żeby gra się dobrze zapisała, trzeba przejść daną lokację od początku do końca. Grafika jest bardzo przyjemna. Akcja dynamiczna. Rozwój postaci interesujący. Grze można zarzucić, że na dłuższą metę zwiedzanie kolejnych miejsc jest powtarzalne. Bazy z przeciwnikami są robione trochę na jedno kopyto. Dużo interesujących pomysłów tutaj jest. Przemierzając pustynie naszym samochodem, (jest kilka do zdobycia) możemy się natknąć na tajemnicze czarne wierze. Zniszczenie ich da nam korzyści. Oprócz tego są miejsca z bandytami. Arki - pozostałości po zaawansowanej technologii, w których znajdziemy nowe bronie i b...

Teściowie (2021)

W końcu udało mi się trafić na w miarę interesujący polski film. Szału ogólnie nie ma, ale dodaje otuchy, że w naszym kraju można zrobić jakiś ciekawą autorską produkcje. Czemu autorską? Ponieważ autorzy nie łatwo dają się włożyć w schemat i robią coś oryginalnego. "Teściowie" to ogólnie film "przegadany". Już od samego początku możemy zauważyć, że dialog jest tu punktem kluczowym. Mnie zastanawiało, na ile twórcy inspirowali się np. Woody Allenem, bo on jest mistrzem fimów "przegadanych". Wszystko zaczyna się od razu. Dosyć długo zajęło mi zorientowanie się, o co tu tak naprawdę chodzi. "Teściowie" to takie alter ego "Wesela". Tutaj właśnie toczy się akcja, ale ze ślubem było gorzej. Podobno to komedia, ale nie w mojej kwalifikacji. Te rozmowy naprawdę wydawały się być na poważnie, a śmiesznych momentów jest jak makiem zasiał. Film mi się podobał, chociaż zabrakło momentu "wow". Tak szybko się zaczyna jak kończy. To zaledwie ...