Przejdź do głównej zawartości

Rodzaje życzliwości (2024)

 

No nie tak miało być. Nie cierpię recenzować filmów, na których pod koniec zasnąłem, ale ten muszę. Dlaczego? Bo to kawał świetnego kina. Normalnie dałbym prawie maksymalną ocenę, lecz z powodu niewiedzy jak się ten film kończy, muszę ją nieco zaniżyć.

"Rodzaje życzliwości" to tak naprawdę trzy opowieści w jednym filmie. Każdą jest mniej lub bardziej absurdalna. Przytoczę motyw tylko z pierwszej. Główny bohater posiada mentora, który mówi mu, jak ma żyć. Dochodzi tutaj do ogromnej abstrakcji, kiedy kontrolowane są czyny człowieka, od czytania danej książki czy robienia posiłku, do wyboru własnego domu i żony. Jezu ale to popaprane.

Kurczę jak bym tak temu filmowi dał ocenę 9/10. Ale sumienie mi nie pozwala, bo jak wspomniałem, zasnąłem na końcu. Wydaje mi się, że z tych trzech opowieści pierwsza jest najlepsza. Nie wiem, czy to dobry ruch. Twórcy zapewne chcieli nas wciągnąć od początku, a potem podtrzymywać napięcie.

Jest to film pełen absurdów oraz czarnego humoru. Podczas seansu faktycznie się śmiałem parę razy. Mnie rzadko tak śmieszą filmy. Mam zbyt duże wymagania, jeśli chodzi o poczucie humoru.

Pierwszą część Wam przybliżyłem. Druga opowiada na temat zniknięcia żony. A trzeciej dobrze nie pamiętam, ale chodzi coś o poszukiwaniu duchowego przewodnika.

Polecam zdecydowanie ten film. Trzeba tylko brać pod uwagę, że jest dość długi. Trwa niecałe trzy godziny.

Ogólnie poczucie humoru krąży wokół pojęcia "Czy jesteś życzliwy?". Na przykład: "Jesteś na tyle życzliwy dla mnie żeby spowodować wypadek samochodu?" Albo "Czy jesteś na tyle życzliwa, żeby dać mi zejść swój palec?". No naprawdę nie do wiary.

Ocena: 70%
Ocena: 90% (gdybym nie zasnął pod koniec)

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Wiedźmin 3 Dziki Gon - No, mega.

  Ta gra to indywidualny świat. Przejście Wiedźmina 3 z większością misji pobocznych to jakieś sto godzin grania. Traktuję to jako pewien achivement - osiągnięcie. Gra oczywiście na motywach powieści Andrzeja Sapkowskiego. Trzecia część opowiada historie Geralta z Rivii, który szuka swojej córki Ciri. A za nimi jak oddech czuć dziki gon, czyli bandę żywych trupów z mocną bronią i czarami. Jeśli chodzi o rozgrywkę, to każda kolejna część Wiedźmina była o nieco lepsza. W tym wypadku mamy szeroki otwarty świat i kilka krain do zwiedzania. Poza misją główną robimy questy poboczne i bierzemy wiedźmińskie zlecenia na potwory. Ubaw po pachy.  Zanim nie zagrałem w Wiedźmina, to myślałem, że z jednej perspektywy jest głupi. Dużo frajdy daje w rpgach rozwój postaci od zera. A tutaj nie zaczynamy od zera, tylko na starcie jesteśmy już herosem. Jednak nie przeszkadza to wcale w grze, bo drogi rozwoju postaci oraz znajdowania ekwipunku są naprawdę satysfakcjonujące.  Przeszedłem całą ...

Rage 2 - rozwalanie na ekranie

Już dawno temu ukończyłem tę grę, ale właśnie teraz przyszła pora, żeby coś napisać. Takie szaleństwo jak na powyższym obrazku to rutyna w "Rage 2". Ogólnie jest to strzelanka w pierwszej osobie. Ma natomiast cechy rpg oraz otwarty i duży świat. Fabuła jest na drugim planie. Nawet już nie pamiętam, o czym to było. Jak zaczynałem grę, to zalewała mnie krew przez system zapisu. Żeby gra się dobrze zapisała, trzeba przejść daną lokację od początku do końca. Grafika jest bardzo przyjemna. Akcja dynamiczna. Rozwój postaci interesujący. Grze można zarzucić, że na dłuższą metę zwiedzanie kolejnych miejsc jest powtarzalne. Bazy z przeciwnikami są robione trochę na jedno kopyto. Dużo interesujących pomysłów tutaj jest. Przemierzając pustynie naszym samochodem, (jest kilka do zdobycia) możemy się natknąć na tajemnicze czarne wierze. Zniszczenie ich da nam korzyści. Oprócz tego są miejsca z bandytami. Arki - pozostałości po zaawansowanej technologii, w których znajdziemy nowe bronie i b...

Teściowie (2021)

W końcu udało mi się trafić na w miarę interesujący polski film. Szału ogólnie nie ma, ale dodaje otuchy, że w naszym kraju można zrobić jakiś ciekawą autorską produkcje. Czemu autorską? Ponieważ autorzy nie łatwo dają się włożyć w schemat i robią coś oryginalnego. "Teściowie" to ogólnie film "przegadany". Już od samego początku możemy zauważyć, że dialog jest tu punktem kluczowym. Mnie zastanawiało, na ile twórcy inspirowali się np. Woody Allenem, bo on jest mistrzem fimów "przegadanych". Wszystko zaczyna się od razu. Dosyć długo zajęło mi zorientowanie się, o co tu tak naprawdę chodzi. "Teściowie" to takie alter ego "Wesela". Tutaj właśnie toczy się akcja, ale ze ślubem było gorzej. Podobno to komedia, ale nie w mojej kwalifikacji. Te rozmowy naprawdę wydawały się być na poważnie, a śmiesznych momentów jest jak makiem zasiał. Film mi się podobał, chociaż zabrakło momentu "wow". Tak szybko się zaczyna jak kończy. To zaledwie ...