Przejdź do głównej zawartości

Różowa Pantera (1963)

Nie wiem od czego zacząć. Wiele emocji czuję. Po pierwsze wróciłem w końcu do klasyki kina. Wiele lat temu oglądałem dużo starych filmów i dawały mi sporo przyjemności. Na szczęście jeszcze nie znam wszystkich perełek.

Będąc dzieckiem, myślałem, że "Różowa Pantera" to film dla dzieci. Chyba nawet próbowałem ją oglądać, ale gdy się zorientowałem, że to nie bajka animowana to wyłączyłem.


Miałem dwa powody, żeby obejrzeć ten obraz. Po pierwsze to niesamowity aktor jakim jest Peter Sellers. Pamiętam go z genialnego filmu Stanleya Kubricka "Dr. Strangelove: Czyli jak się przestałem martwić i pokochałem bombę". (absolutne 10/10) Po drugie chciałem się dowiedzieć, dlaczego marka "Różowa Pantera" jest taka mocna.

Film mi się bardzo podobał. Miałem zupełnie inne wyobrażenie, na temat tego co będę oglądał. Spodziewałem się jakiegoś topornego filmu kryminalnego z dodatkiem komedii. Jednakże ta produkcja jest czymś więcej. Dla mnie to opowieść o związkach damsko-męskich. Miałem taką refleksje, że mężczyźni i kobiety pragną siebie nawzajem, tylko w trochę inne sposób. Zbliżanie ich ku sobie z jakiegoś dziwnego powodu tworzy różne problemy - często śmieszne!

Humor "Różowej Pantery" był fajny. Wiele razy zaśmiałem się podczas seansu. Mimo, że minęło sześćdziesiąt lat, film tak bardzo się nie zestarzał. Z pewnością wrócę kiedyś i obejrzę kolejne części. Zdecydowanie polecam!

Ocena: 80%

Komentarze

  1. Magia starego kina polegała na skupieniu się na samej sztuce. Nie przejmowano się ideologiami, a rozrywką.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pewne ideologie tez istnialy. Wtedy kino jakby bylo wiecej warte niz teraz. Teraz brak prekursorow. Wszystko komercja.

      Usuń
    2. Jak się tak zastanowić to tak było. Jednak spora różnorodność sprawiała, że większość widzów mogło znaleźć coś dla siebie.

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Rage 2 - rozwalanie na ekranie

Już dawno temu ukończyłem tę grę, ale właśnie teraz przyszła pora, żeby coś napisać. Takie szaleństwo jak na powyższym obrazku to rutyna w "Rage 2". Ogólnie jest to strzelanka w pierwszej osobie. Ma natomiast cechy rpg oraz otwarty i duży świat. Fabuła jest na drugim planie. Nawet już nie pamiętam, o czym to było. Jak zaczynałem grę, to zalewała mnie krew przez system zapisu. Żeby gra się dobrze zapisała, trzeba przejść daną lokację od początku do końca. Grafika jest bardzo przyjemna. Akcja dynamiczna. Rozwój postaci interesujący. Grze można zarzucić, że na dłuższą metę zwiedzanie kolejnych miejsc jest powtarzalne. Bazy z przeciwnikami są robione trochę na jedno kopyto. Dużo interesujących pomysłów tutaj jest. Przemierzając pustynie naszym samochodem, (jest kilka do zdobycia) możemy się natknąć na tajemnicze czarne wierze. Zniszczenie ich da nam korzyści. Oprócz tego są miejsca z bandytami. Arki - pozostałości po zaawansowanej technologii, w których znajdziemy nowe bronie i b...

Wiedźmin 3 Dziki Gon - No, mega.

  Ta gra to indywidualny świat. Przejście Wiedźmina 3 z większością misji pobocznych to jakieś sto godzin grania. Traktuję to jako pewien achivement - osiągnięcie. Gra oczywiście na motywach powieści Andrzeja Sapkowskiego. Trzecia część opowiada historie Geralta z Rivii, który szuka swojej córki Ciri. A za nimi jak oddech czuć dziki gon, czyli bandę żywych trupów z mocną bronią i czarami. Jeśli chodzi o rozgrywkę, to każda kolejna część Wiedźmina była o nieco lepsza. W tym wypadku mamy szeroki otwarty świat i kilka krain do zwiedzania. Poza misją główną robimy questy poboczne i bierzemy wiedźmińskie zlecenia na potwory. Ubaw po pachy.  Zanim nie zagrałem w Wiedźmina, to myślałem, że z jednej perspektywy jest głupi. Dużo frajdy daje w rpgach rozwój postaci od zera. A tutaj nie zaczynamy od zera, tylko na starcie jesteśmy już herosem. Jednak nie przeszkadza to wcale w grze, bo drogi rozwoju postaci oraz znajdowania ekwipunku są naprawdę satysfakcjonujące.  Przeszedłem całą ...

Teściowie (2021)

W końcu udało mi się trafić na w miarę interesujący polski film. Szału ogólnie nie ma, ale dodaje otuchy, że w naszym kraju można zrobić jakiś ciekawą autorską produkcje. Czemu autorską? Ponieważ autorzy nie łatwo dają się włożyć w schemat i robią coś oryginalnego. "Teściowie" to ogólnie film "przegadany". Już od samego początku możemy zauważyć, że dialog jest tu punktem kluczowym. Mnie zastanawiało, na ile twórcy inspirowali się np. Woody Allenem, bo on jest mistrzem fimów "przegadanych". Wszystko zaczyna się od razu. Dosyć długo zajęło mi zorientowanie się, o co tu tak naprawdę chodzi. "Teściowie" to takie alter ego "Wesela". Tutaj właśnie toczy się akcja, ale ze ślubem było gorzej. Podobno to komedia, ale nie w mojej kwalifikacji. Te rozmowy naprawdę wydawały się być na poważnie, a śmiesznych momentów jest jak makiem zasiał. Film mi się podobał, chociaż zabrakło momentu "wow". Tak szybko się zaczyna jak kończy. To zaledwie ...